sobota, 15 października 2011

Benefit Hoola i W7 Honolulu - porównanie bronzerów

Cześć dziewczyny :)
Swoją pierwszą notkę na moim blogu chciałam poświęcić moje osobistej opinii na temat dwóch bronzerów, które często są do siebie porównywane - W7 Honolulu jako tańszy odpowiednik Hoola marki Benefit.
Hoolę nabyłam w grudniu ubiegłego roku w Sephorze - cena około 139zł (oczywiście skorzystałam wtedy z 20% rabatu).
Honolulu zamówiłam na allegro około dwóch miesięcy temu - cena około 13zł. plus koszt wysyłki (razem około 20zł). Jeżeli chodzi o cenę to zauważalna jest ogromna przepaść...

Opakowanie:
Firma W7 faktycznie opakowaniami swoich produktów  wzoruje się firmą Benefit. Oba bronzery ukryte są w kartonowych pudełkach ( bardzo praktyczne w ich przypadku, dzięki temu produkty nie osypuje się). Do obu załączony jest pędzelek (żadnego nie używam, o ile ten z Hoola może okazać się pomocny, to ten z Honolulu nie nadaje się do niczego)

Waga:
Benefit Hoola - 11g (jest bardzo wydajna, używam namiętnie już od 11msc., a jeszcze nie dotknęłam dna)
W7 Honolulu - 6g (jednak za cenę Hooli mielibyśmy około 60g!)

Dostępność:
Benefit Hoola -  Sephora (nie polecam allegro, cena kusi niestety znajdziemy tam 90% podróbek)
W7 Honolulu - drogerie internetowe, allegro (tam raczej nie trafimy na podróbki tak taniego produktu)

Kolor:
Oba mają wykończenie matowe-czego zawsze szukam w bronzerach, są w 100% bezdrobinkowe,  - po nałożeniu na twarz nie widać pomarańczowych pigmentów.
Honolulu jest jednak sporo ciemniejszy od Hooola - co można łatwo zaobserwować na zdjęciu. Z Hoola trudno przesadzić, stosując Honolulu trzeba mieć bardziej wprawną rękę. Honolulu na pewno może stanowić problem dla bladolicych dziewczyn, dlatego im bardziej polecam Hoola - szczególnie na zimę. Oba bronzery cechują się świetną pigmentacją. Ich konsystencja jest bardzo lekka - szczególnie Hoola. Łatwo możemy nimi budować nasycenie dokładając kolejne warstwy.

Osobiście zimą uwielbiam Hoola, natomiast sierpień i wrzesień poświeciłam Honolulu (ze względu na to, iż na mojej opalonej cerze Hoola była niewidoczna:) Nie jestem typowym bladziochem dlatego myślę, że będę korzystała z W7 nawet zimą na zmianę z Benefitem (oczywiście dozując go w bardzo delikatnie)




Trwałość:
Hoola - trzyma się na mojej twarzy cały dzień - od 5 rana kiedy to robię makijaż, aż do późnych godzin wieczornych kiedy najczęściej wracam do domu)
Honolulu - trzyma się bardzo dobrze przez około 8 godzin, później niestety często robi na mojej buźce plamy, dlatego też konieczne są poprawki. (ale 8h to moim zdaniem i tak powalająca trwałość!)

Podsumowując:
Kocham oba! Ich matowe wykończenie, kolory i trwałość. Polecam wypróbować Honolulu (mimo iż jest trudniejszy w obsłudze niż Hoola) , naprawdę warto! Nawet jeśli bronzer nie przypadnie Wam do gustu nie będzie szkoda tych wyrzuconych w błoto 13zł - ale jestem pewna że będziecie z niego jednak zadowolone. Jeśli jesteście jednak typowymi bladzioszkami nie ryzykujcie i zaopatrzcie się w jaśniejszy odcień.

Porównywać możemy wykończenie bronzerów - oba są matowe i nie wpadają w pomarańcz, oba są świetnie napigmentowane i długo utrzymują się na twarzy - pamiętajmy jednak o najważniejszym - odcienie zdecydowanie się różnią.



Buziaki

1 komentarz:

  1. Dziękuję za porównanie!
    Nigdy nie widziałam Honolulu, a myślę, czy go nie kliknąć. Jednak skoro jest tak ciemny przy Hoola, chyba dam spokój.
    Uratowałaś mnie przed nietrafnym zakupem! ;-)

    OdpowiedzUsuń