wtorek, 24 stycznia 2012

Catrice Absolute Eye Color cień do powiek 410 C'mon Chameleon!

O tym cieniu firmy Catrice naczytałam się już milion razy na blogach, dlatego pomimo mojego kosmetycznego odwyku(a racze próbie) pękłam i pobiegłam dziś podekscytowana do Natury w poszukiwaniu tego cienia ;) Obawiałam się, że został już wykupiony, na szczęście po dłuższych poszukiwaniach udało mi się upolować ostatnią sztukę ;)

Narazie nie mogę zbyt wiele powiedzieć na jego temat, wcześniej nie miałam do czynienia z cieniami Catrice więc nie mogę wypowiedzieć się na temat jego trwałości (ja jednak zawsze używam jakiejś bazy pod cienie). Jedno jest pewne! Zakochałam się w jego formule i teksturze, jest to piękny kolor! Podobno jest tańszym odpowiednikiem dużo droższego cienia firmy Mac- Club. Ja za kameleonka dałam jedyne 11,99 ;) Nie będę robiła swatchy tego cienia - znajdziecie je na wielu innych blogach ;)

Wybaczcie złej jakości zdjęcia, ale musiałam przed chwilą zmalować nim jakiś makijaż oczu ;) Tak, wiem-wciąż muszę uczyć się umiejętnego robieni kreski... tak bardzo chciałabym wytrenować tę sztukę.


A oto kosmetyki, które użyłam do jego wykonania:

środa, 18 stycznia 2012

Beautyblender - moja recenzja różowego jajeczka :)




O różowym jajeczku słyszała już chyba każda dziewczyna interesująca się makijażem, śledząca blogi lub kanały użytkowniczek na youtube. Moje zainteresowanie Beautyblenderem
 rozpoczęło się od kiedy tylko o nim usłyszałam. Byłam niesamowicie podekscytowana, z drugiej jednak strony skutecznie odstaraszała mnie jego cena. Wydać 75 zł.na kawałek różowej gąbeczki? To chyba jakaś kpina! Wahałam się jak wahadło... zastanawiałam, rozkminiałam, czytałam recenzje różnych użytkowniczek, które zachęcały, lecz czasami pozwalały spojrzeć na jajo bardziej trzeźwym okiem....  ;) Minęło sporo czasu,gdy pewnego listopadowego dnia, korzystając z promocji postanowiłam kupić duo pack tego cacuszka(bez płynu myjącego)....


Czym jest Beautyblender?
pomysł na Beautyblender pojawił się wraz z upowszechnieniem technologii HD w przekazie telewizyjnym. Rea Ann Silva, wykonująca makijaż aktorom w największych produkcjach, potrzebowała narzędzia, dzięki któremu uzyskałaby efekt profesjonalnej metody airbrush, jednak w dużo krótszym czasie i bez zbędnych komplikacji. I tak oto zrodził się Beautyblender – idealny aplikator, który łączy w sobie prostotę użycia i doskonałość działania.

Gdzie i za ile?
Oficjalna strona polskiego dystryutora: http://www.beautyblender.net.pl/
Cena: w zależności od tego,jaką opcję wybierzemy,np:
duo pack – 115zł
1 jajo – 75zł
płyn oczyszczający 90 ml – 39zł

Co mogę powiedzieć?

Do jaja byłam sceptycznie nastawiona. Pomimo mojego wcześniejszego podekscytowania w pewnym momenciecie zaczęłam niesamowicie żałować.... Aż w końcu doszło... Zdziwiła mnie jego wielkość, wiedziałam że suche jest małe,a dopiero po zamoczeniu w wodzie zwiększa swoją objętość...mimo wszystko wydawało mi się zbyt filigranowe ;)

Od pierwszego użycia  pokochałam je jednak miłością bezwarunkową. W tym momonecie nie zamieniłabym go na nic innego. Wszystkie pędzle poszły w odstawkę. To niesamowite jak różowa gąbka o kształcie jaja i jej świetnie wyprofilowana pupcia radzą sobie z równomiernym nałożeniem podkładu. Nie stosowałam jaja na sucho, słyszałam na ten temat skrajne opinie... Swoje zawsze moczę. Podkład, a raczej jego odrobinę wyciskam na dłoń i stempelkując  ocieram pupcią gąbeczki nasączoną w podkładzie twarz. Efekt jest cudny. Ostrym końcem nakładam płynny korektor- o ile dostrzegam taką konieczność. Na twarzy pozostaje piękny, niewidoczny woal podkładu, koloryt twarzy jest wyrównany. Co najważniejszeprzy użyciu beautyblendera , żadnym podkładem nie osiągnęłam jeszcze efektu maski! (a próbowałam podkłady takie jak: Dior Diorskin Forever, Lirene Intensive Cover, Bourjois Flower Perfection, AA podkład rozświetlający, Estee Lauder Double Wear). Podkłady faktycznie trzymają się na twarzy dłużej, nie musiałam sprawdzać tego na EL DW bo ten sam w sobie utrzymuje się na mojej twarzy cały dzień, ale w przypadku pozostałych  niesamowicie mnie zaskoczyła. Od kiedy posiadam beautyblender podkład nakładam o wiele szybciej. Pomimo moich obaw jajo nie wchłania dużej ilości  podkładu, nakłada się nim zdecydowanie szybciej aniżeli jakimkolwiek pędzlem, uzyskując przy tym dużo lepsze krycie i ogólne efekty. Faktycznie dostrzegam na swojej twarzy swego rodzaju efekt air brush ;) Nawet mój mąż zapytał mnie jakiego podkładu używam... dopiero później powiedziałam mu, że cała tajemnica tkwi w różowej dupci jajeczka – dziękując mu przy tym za cudowny prezent niespodziankę.... który  niespodzianką był raczej dla niego ;) Jajo niesamowicie pozytywnie wpływa na moją wrażliwą naczynkową, dość suchą cerę.

Jedynymi minusami jakie znalazłam, lecz o których trzeba wspomnieć są:
cena (oczywiście zależy to od zawartości naszego portfela)
niekiedy miewam trudności ze 100% domyciem jajeczka (nie posiadam jednak płynu myjącego, więc nie wiem na ile się w tym sprawdza, swoje jajo myjędelikatnym szamponem dla dzieci.)

Podsumowując:
Dla mnie beautyblender to prawdziwy HIT, moja mała różowa miłość. Na pewno nie ze względu na moje „gadżeciarstwo”,  po prostu jest to najprzyjemniejszy i najlepszy sposób aplikacji podkładu jaki do tej pory wymyślono. Serdecznie polecam wypróbować nawet tym sceptycznie do niego nastawionym, w szczególności jednak osobom borykającym się z cerą naczynkową lub takich,dla których nałożenie podkładu bez efektu maski graniczy z cudem...

Bye Bye :-)

Oriflame Optimals, Oxygen Boost Cream (Krem dotleniająco - nawilżający)

Oriflame, Optimals, Oxygen Boost Cream (Krem dotleniająco - nawilżający)


Posiadam cerę suchą, naczynkową, a przy tym wrażliwą. Krem firmy Oriflame skusił mnie jakiś rok temu. Nie jestem wielką fanką kosmetyków firm takich jak Oriflame, czy Avon, jednak od czasu do czasu i tam udaje mi się znaleźć prawdziwe perełki :) Moja kuzynka jest konsultantką, więc pewnego razu  postanowiłam wypróbować jakiś krem z tej firmy (moja mama używa innej serii tej firmy do cery dojrzałej i jest niesamowicie zadowolona, patrząc na kondycję jej skóry-coś w nich musi być :)

cena regularna w katalogu – 39,00
promocje dochodzą do – 19,90 (wtedy właśnie zamawiam po 2 opakowania)

Kilka zapewnień producenta:
Jego dotleniająca formuła zwiększa oddychanie komórkowe, a antyoksydanty zwalczają wolne rodniki i stres wywołany promieniowaniem UV i zanieczyszczeniami powietrza. Skóra zyskuje ochronę, 24 - godzinne nawilżenie i witalność.
Krem przeznaczony jest dla każdego, bez podziału na wiek czy typ cery


Moja opinia:
Dla mnie krem okazał się strzałem w 10 i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że po wypróbowaniu wielu innych, bardziej lub mniej naturalnych, droższych czy tańszych - ten jest moim bezsprzecznym ulubieńcem.  To do niego zawsze wracam ;)

świetnie nawilża
ma bardzo lekką, przyjemną, szybko wchłaniającą się konsystencję
pozostawia twarz promienną, gładką, miękką w dotyku
przyjemny delikatny zapach
solidne opakowanie
nie zapycha
cera jest odżywiona
sprawdza się pod makijaż
niska cena w promocji
wydajność, do posmarowania całej twarzy naprawdę wiele nie trzeba ;)

Szczerze mówiąc nie dostrzegam minusów tego kremu, dla mojej wrażliwej 26letniej cery jest prawdziwym hitem,który pewnie jeszcze przez  długi czas nie znajdzie lepszego następcy. Polecam wypróbować, szczególnie w promocyjnej cenie.

wtorek, 17 stycznia 2012

Moje cienie INGLOT


Polskich cieni Inglot nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, dlatego też nie widzę większego sensu nad rozpisywaniem się na ich temat.

Od siebie napiszę tylko, że są moimi ulubieńcami, do tej pory(w tej cenie) nie odkryłam lepszych. Najbardziej do gustu przypadły mi te o wykończeniu pearl. Niewątpliwymi zaletami tych cieni jest świetna pigmentacja i możliwość tworzenia wariacji kolorystycznych zgodnie ze swoimi upodobaniami.

Tak prezentują się moi ulubieńcy (wśród nich znaleć można też 2 wkłady cieni kobo).




Pogoda za oknem, brak dobrego oświetlenia i mój niewystarczająco dobry aparat nie służą robieniu swatchy ,te jednak podbają mi się najbardziej:
Chętnie dowiem się, które numery należą co waszych ulubieńców i jakie są Wasze opinie na temat tych cieni.
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Christian Dior - DIORSKIN FOREVER - moja recenzja podkładu

 
Dziś przychodzę do Was z recenzją podkładu Christiana Diora - Diorskin Forever

Podkład kupiłam przypadkowo w drogerii Marionnaud z 23% zniżką, zapłaciłam za niego około 150zł (cena regularna - 196zł). Mój odcień to 023. Szukałam podkładu, który dobrze ukryje niedoskonałości cery, a przy okazji nawilży przesuszoną przez zimę skórę, nie tworząc efektu maski. Szukałam godnego zastępcy mojego ulubionego podkładu jakim jest Estee Lauder Double Wear. 

Co mówi producent:
 Wyjątkowo trwały fluid przeznaczony jest dla aktywnych kobiet, dla których idealna cera jest najważniejsza. Stapia się ze skórą, zapewnia piękny, gładki i promienny wygląd. Zawarty w podkładzie Hydra-Gel System działa jak intensywny regulator nawilżenia. Zapewnia przyjemne uczucie komfortu na bardzo długo. Połączony dodatkowo z filtrem przeciwsłonecznym SPF 25, chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych.


Moja opinia
Plusy:
- estetyczne opakowanie z pompką
- zapach (dla mnie bardzo przyjemny, nie jest nachalny)
- podkład rzeczywiście nawilża
- krycie średnie, tworzy naturalny efekt na twarzy, większych niedoskonałości chyba jednak nie zakryje
- nie pozostawia na twarzy płaskiego matu, daje ładne aksamitne wykończenie
- nie tworzy efektu maski
- świetnie stapia się z cerą, dzięki czemu nie jest widoczny
- nie brudzi ubrań
- SPF 25

Minusy:
-cena, cena i jeszcze raz cena....
- nie nadaje się na lato, podobno spływa wtedy z twarzy
- może podkreślać zmarszczki
- trwałość niezbyt powalająca (około 7h), chociaż schodzi bardzo równomiernie i nie pozostawia plam


Podsumowując:
Jest to pierwszy podkład Diora, który miałam okazję testować. Z tego co wiem ma tylu samo zwolenników co i przeciwników. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Ja jestem chyba gdzieś w środku.... Z jednej strony podkład  bardzo  spodobał mi się - piękne wykończenie, krycie, brak efektu maski., jednak podkreślanie zmarszczek i niezbyt powalająca trwałość sprawiły, że będę szukała dalej... Przy tak wysokiej  cenie oczekuję od podkładu czegoś więcej...

Tak podkład prezentuje się na mojej twarzy:

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Ulubieńcy 2011 - kolorówka

Oto produkty, które odkryłam w 2011r. i zachwyciły mnie one na tyle, by sięgać po nie codziennie, namiętnie i do których na pewno będę z chęcia wracała również w następnych latach. Zdaję sobie sprawę, że większość z nich jest Wam powszechnie znana nawet z wcześniejszych lat, jednak ja odkryłam je dopiero w zeszłym roku ;)

1. PODKŁAD Lirene Intensive Cover
- po przypudrowaniu go sypkim matującym Vichy Dermablend wytrzymuje na mojej twarzy cały dzień, kryje to co ma zakryć i nie pozostawia płaskiego matu, a w przypadku mojej suchej skóry jest bardzo pozytywne, polecam go w okresie jesienno-zimowym, na lato jednak zbyt ciężki
2. Bronzer Chanel Soleil Tan de Chanel - Bronzing Makeup Base
Pokochałam! Latem stosowałam na całą twarz zamiast podkładu, teraz używam do konturowania, polecam, naprawdę warto w nią zainwestować
3. Dior Diorskin Poudre Schimmer - 002 Amber Diamond
Najlepszy rozświetlacz jaki miałam, wygodny w obsłudze, pozostawia po sobie piękną złotą taflę
4. Meteoryty Guerlain nr 03Teint Dore
Pięknie rozświetlają i rozjaśniają moją twarz, zmiękczają rysy, nadają jej zdrowszy wygląd, poza tym pięknie pachną fiołkami!
5. Róże do policzków - jako "różowa maniaczka" nie potrafiłam wybrać zdecydowanego faworyta, wszystkie trzy skradły moje serce:
Inglot 93 i 99
Benefit Bella Bamba
6. Tusz do rzęs - Maybelline One By One
Trudno było mi się zdecydwać pomiędzy nim, Benefitem i Lancome, w ogólnej ocenie jednak wygrał - dzięki przystępnej cenie, poza tym dzięki niemu mogę cieszyć się firankami rzęs ;)
7. Beauty Blender - tego jajeczka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, nigdy nie uzyskałam takiego efektu na twarzy, coś wspaniałego, nie zamienię na nic innego(chyba że znajdę tańszy odpowiednik)!
8. Zapach - w tym roku pokochałam miłością bezwarunkową te trzy zapachy, które naprzemiennie towarzyszą mi każdego dnia ( Chloe, DNY Pure, TM Angel)
To już wszyscy moi kolorowi ulubieńcy, a jacy byli Waszymi?

Pozdrawiam ciepło w te szare i zimne dni :)

niedziela, 8 stycznia 2012

Lirene Intensive Cover - fluid intensywnie kryjący

Dziś przychodzę do Was z recenzją jednego z kosmetycznych odkryć 2011r. Jest nim podkład Lirene Intensive Cover, który stosuję namiętnie już od kilku miesięcy

Dostępność - wszelkie drogerie typu Rossmann, Natura, sklepy internetowe
Cena - około 30zł.
Dostępne Kolory: naturalny 704, beżowy 707, tiramisu 708 i toffee 709.
Trwałość podkładu - 6msc. od otwarcia

Co mówi producent:
Innowacyjny fluid oparty na zaawansowanej technologii DoubleCoverTechnology, perfrkcyjnie i długotrwale kryje i maskuje niedoskonałości (przebarwienia, cienie pod oczami, rozszerzone naczynka, blizny). Nturalnie dopasowuje się do koloru i struktury skóry, nie powodując efektu maski. Formuła zawiera kwas hialuronowy i wyciąg z ostropestu, dzięki czemu głęboko nawilża oraz zapewnia ochronę przed działaniem wolnych rodników. Efekt makijażu jest doskonały, a skóra staje się miękka i idealnie wygładzona.

Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Butylene Glycol, Cyclohexasiloxane, C12-15 Alkyl Benzoate, Vinyl Dimethicone/ Methicone Silsesquioxane Crosspolymer, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Titanium Dioxide, Polysilicone-11, Polyglyceryl-4 Isostearate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Magnesium Sulfate, Dimethicone, Polyglyceryl-3 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Propylene Glycol, Candelilla Cera, Stearic Acid, Aluminum Hydroxide, Triethoxycaprylylsilane, Sodium Hyaluronate, Ethylhexylglycerin, Silybum Marianum (Lady`s Thistle) Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Butylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Polyaminopropyl Biguanide, Parfum, CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499.

 Kolor - tu zaczynają się schody, dostępny jest bowiem w 4 wyżej wymienionych przeze mnie odcieniach. Z tego co się orientuję 707 beżowy to najjaśniejszy odcień, 708 również jest bardzo do niego zbliżony,uwaga -  704 który ma niższą numerację jest podobno ciemniejszy! Dziewczyny o bardzo jasnej karnacji będą miały problem ze znalezieniem odpowiedniego dla siebie koloru :( Tutaj niestety ogromny minus dla polskiej firmy. Plusem niewątpliwie jest to iż dostępne kolory mają żółty pigment - nie wpadają w róż, co mi osobiście bardzo odpowiada.

Konsystencja - gęsta, treściwa, mimo tego podkład świetnie się rozprowadza (ja używam do niego Beauty Blendera)  nie pozostawia smug i nie tworzy efektu maski.
Uwaga -podkłąd posiada wygodną pompkę- podczas pierwszego użycia nie dociskajcie jej do samego końca, ponieważ wyciśniecie ogromną ilość podkładu - delikatnie dozujcie tyle ile potrzebujecie, a uwierzcie - potrzebujecie niewielką jego ilość ;)

Trwałość - na mojej twarzy wytrzymuje cały dzień, oczywiście po nałożeniu omiatam go pudrem, podkład ten ma właściwości nawilżające, a nie matujące na skórze tłustej może mieć tendencje do nadmiernego świecenia się. Po powrocie z pracy robię poprawki i w ten sposób mogę cieszyć się nieskazitelną cerą aż do późnego wieczora.


Krycie - dokładnie takie jak obiecuje producent. Moja twarz wygląda świetnie, jest aksamitna, wygładzoną, a przede wszystkim podkład maskuje moje cienie pod oczami (a mam ogromne), kilka razy złapałam się na tym że zapomniałam użyć korektora pod oczy! Świetnie kryje moje przebarwienia. Co do krycia może stać się odpowiednikiem Revlona CS.

Podsumowując - podkład polecam osobom ze skórą suchą lub mieszaną, na pewno nie sprawdzi się u posiadaczek cery tłustej.  Szczególnie sprawdzi się w okresie jesienno-zimowym. Świetnie nawilża, pięknie wygląda - czego chcieć więcej? ;)
na zdjęciu mam na sobie właśnie ten podkład (wybaczcie  robocze zdjęcie w koszulce męża :)