niedziela, 27 listopada 2011

Listopadowi ulubieńcy


Przyszedł czas i na moich ulubieńców. Jako iż listopad opuszcza nas szybkimi krokami postanowiłam pokazać Wam kosmetyki, które w tym miesiącu namiętnie używałam.


1. Zapach Chloe - moja miłość ubiegłego roku, mąż sprawił mi w prezencie 30ml (szkoda, że nie stać nas było na 50, buu) Kocham ten zapach miłością bezwarunkową, wyjątkowo umila mi i ociepla chłodne dni, nie używam codziennie, zostawiam na specjalne okazje... piękny, trwały, kobiecy - niepowtarzalny zapach :)

2.Wygładzająca szczotka do włosów z naturalnym włosiem firmy Avon - moja ulubiona, nie oddam nikomu! Nie szarpie moich włosów, jest fenomenalna, mogę rozczesać nią nawet mokre włosy. Jestem nią naprawdę zachwycona, nie powoduje elektryzowania moich włosów, pięknie je wygładza, mam wrażenie że po niej włosy wyglądają zdrowiej i są bardziej błyszczące- naprawdę polecam. W promocji można zakupić ja za 15,90zł.

3. Joanna - balsam nawilżająco regenerujący do włosów bez spłukiwania - moja ulubiona odżywka, nawilża, włosy są po niej błyszczące, nie plączą się, świetna dla leniwców do których się zaliczam. Bez spłukiwania jednak nie obciąża absolutnie moich włosów, poza tym pięknie pachnie ;)

4. Avon serum na suche i zniszczone końcówki - zdecydowanie poprawiło stan końcówek moich włosów, nie są już tak rozdwojone, lecz lśniące i zbite, używam codziennie po umyciu włosów

5. Żel pod prysznic i masło truskawkowe z The Body Shop - umilacze, gdy jestem smutna czy spragniona pięknych zapachów najchętniej sięgam po truskawkową serię TBS, cudnie pachną - dzięki nim pielęgnacja staje się przyjemniścią, a jak miło zasypia się otulonym zapachem truskawek, poza tym mój mąż to uwielbia - zawsze potem nazywa mnie swoją truskaweczką :)

6. Podkłady - poza moim niezastąpionym EL (którego używam tylko na specjalne okazje) te dwa zdecydowanie stały się moim zimowym must have, pięknie kryją, Lirene ślicznie pachnie, ma lekko satynowe wykończenie, Diora naprawdę nie czuję na twarzy, świetnie nawilża dlatego wspaniale sprawdza się w mojej pracy gdzie pracuję w mocno ogrzewanym i suchym pomieszczeniu. Oby dwa podkłady mają wiele niepochlebnych opinii, ja jednak lubię testować produkty, które budzą skrajne opinie - w moim przypadku był to strzał w 10!

7. Cienie do powiek firmy Hean - posiadam 2 odcienie - 405 Hot Chocolate i 406 Smokey Eye  świetnie napigmentowane, z bazą Hean trzymają się na mojej powiece cały dzień. W paletkach znajdują się po 3 cienie matowe i 1 perłowy. Polecam wypróbować, występują w wielu wariantach kolorystycznych - każdy znajdzie coś dla siebie. Ja wybrałam moje ulubione brązy i szarości, czaję się również na fiolety ;) Kosztują około 15 zł.,tały się moimi ulubieńcami obok mojej "kolekcji" cieni Inglot.

8. Lancome Hypnose doll eyes - tusz do rzęs to mój zdecydowany must have, ten pięknie wydłuża rozdziela i podkręca moje marne rzęsy. Poza tym pachnie różami! nie osypuje się cały dzień ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz